Internet stał się ostatnio… dziwny. Jeszcze dziwniejszy niż zwykle. Przewijasz feed i trafiasz na grafikę z Bondem zrobionym z krewetek, walczącego z dinozaurami w Nowym Jorku. Chwilę później widzisz przepis na sernik, który z pełną powagą poleca dodanie kleju biurowego dla „lepszej konsystencji”. Mózg paruje, a ty zastanawiasz się, czy to jakiś nowy, niezrozumiały dla ciebie mem. Nie, to nie zbiorowa halucynacja ani internetowy happening. To AI slop w najczystszej postaci, czyli cyfrowe pomyje produkowane na masową skalę przez sztuczną inteligencję. To ściek, który zalewa nasze ekrany, a dzisiaj dowiesz się, jak nie dać się w nim utopić, jak odróżnić go od wartościowych treści i dlaczego twoja umiejętność krytycznego myślenia jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek.
Czym jest AI slop i dlaczego pachnie tak źle
Termin AI slop, który można swojsko przetłumaczyć jako pomyje AI, to określenie na masowo generowane przez sztuczną inteligencję treści o niskiej, a często zerowej jakości. Ich jedynym celem jest zalanie internetu, przyciągnięcie uwagi za wszelką cenę i zarabianie na kliknięciach, reklamach lub – w gorszym scenariuszu – szerzenia dezinformacji.
W praktyce AI slop powstaje, gdy ktoś używa narzędzi AI, jak ChatGPT, Gemini, Midjourney czy innych modeli generatywnych, nie po to, by stworzyć coś wartościowego, lecz by wyprodukować jak najwięcej byle czego, jak najmniejszym kosztem. Proces wygląda zazwyczaj tak – deweloper (spamer) tworzy bota, który łączy się z modelem AI, karmi go setkami tysięcy automatycznych promptów (poleceń) i publikuje efekty w mediach społecznościowych, na blogach czy w sklepach internetowych. Efektem jest zalew treści, które mogą wyglądać na pierwszy rzut oka sensownie, jednak przy bliższym kontakcie okazują się dziwaczne, nielogiczne lub po prostu fałszywe. Stanowi to odpowiednik fast foodu, tylko że zamiast pustych kalorii dostajesz puste informacje i tracisz coś o wiele cenniejszego – czas i zaufanie.
Galeria potworności – jak rozpoznać treści generowane przez AI
Zidentyfikowanie AI slopu wymaga odrobiny wprawy i wyostrzenia zmysłów. Początkowo może się wydawać, że wszystko jest w porządku, ale diabeł tkwi w szczegółach. Cyfrowe pomyje zostawiają po sobie ślady, które – gdy już wiesz, czego szukać – stają się oczywiste i wręcz komiczne.
Tekst, który udaje mądry, a jest pusty
Artykuły i posty wygenerowane przez AI mają kilka charakterystycznych cech. Często brakuje w nich ludzkiego pierwiastka, emocji, opinii, anegdot. Język jest poprawny, ale sterylny, pozbawiony polotu i charakteru. Możesz zauważyć nienaturalne powtórzenia słów kluczowych (bo bot usilnie stara się podbić SEO), zdania o dziwnej konstrukcji lub kompletne bzdury, które brzmią mądrze. Na przykład poradnik o odżywianiu, który poleca picie szklanki wybielacza dziennie dla „oczyszczenia organizmu”. Bot nie wie, że to trucizna, dla niego to tylko ciąg znaków, który gdzieś w czeluściach internetu został powiązany ze słowem „oczyszczenie”. Teksty slopowe często mieszają fakty z fikcją, tworząc trudną do zweryfikowania papkę informacyjną, która staje się idealnym narzędziem do szerzenia fake newsów.
Obrazki, po których będziesz spać przy włączonym świetle
Generatory obrazów zrobiły gigantyczny postęp, jednakże nadal mają swoje słabości. Grafikę AI można poznać po kilku klasycznych potknięciach. Najsłynniejsze są dłonie – sztuczna inteligencja ma ogromny problem z ich poprawnym rysowaniem. Postacie na obrazach często mają sześć, siedem palców, albo ich dłonie wyglądają, jakby były zrobione z wosku. Zwracaj uwagę na nienaturalne detale: zlewające się tła, dziwne artefakty, zniekształcone napisy na szyldach czy ubraniach. Skóra postaci bywa nienaturalnie gładka, jak u manekina, a oczy mają martwy, pusty wyraz. Często widać też błędy w perspektywie i fizyce – obiekty lewitują w nienaturalny sposób lub ich cienie padają w złą stronę. Deepfake’i, czyli realistyczne wideo lub zdjęcia, to już wyższa szkoła jazdy, lecz również one zdradzają się poprzez dziwne mruganie, nienaturalne ruchy ust czy artefakty wokół twarzy.
Komentarze pisane przez bezduszne boty
Spójrz na sekcję komentarzy pod popularnymi postami na platformach social media jak Instagram, Facebook, TikTok, a nawet LinkedIn. Widzisz tam dziesiątki niemal identycznych wpisów w stylu – „Niesamowity post”, „Świetna robota, tak trzymaj” albo losowe emotikony? Jest to robota botów, które mają za zadanie sztucznie podbijać zaangażowanie. Komentarze takie nie wnoszą żadnej wartości, są generyczne i pasują do wszystkiego, co czyni je doskonałym przykładem tekstowego AI slopu. Ich celem jest oszukanie algorytmu platformy, by promował dany content.
Skala zjawiska – internet tonie w pomyjach AI
Może Ci się wydawać, że problem jest marginalny. Niestety, statystyki malują ponury obraz. Zgodnie z raportem opublikowanym w maju 2024 roku przez firmę NewsGuard, zajmującą się oceną wiarygodności źródeł informacyjnych, zidentyfikowano już ponad 1200 stron internetowych publikujących newsy, które są niemal w całości tworzone przez sztuczną inteligencję. Często podszywają się one pod lokalne serwisy informacyjne, a ich jedynym celem jest generowanie zysków z reklam, kosztem rzetelności. Skoro boty są w stanie tworzyć setki artykułów na minutę, tempo w jakim zalewają internet, jest trudne do wyobrażenia. Spadek zaufania do mediów to jeden z najpoważniejszych skutków zjawiska.
Masowa produkcja prowadzi do koncepcji znanej jako teoria martwego internetu. Zakłada ona, że większość treści, które widzimy online, nie jest już tworzona przez ludzi, a interakcje, które obserwujemy, to w dużej mierze komunikacja botów z botami. Brzmi śmiesznie, lecz niestety każdego dnia staje się on coraz bardziej realny. Coraz częściej czujemy, że przekopujemy się przez góry śmieci, aby znaleźć coś autentycznego i wartościowego.
Dlaczego ktoś to robi – anatomia śmietnika
Powody, dla których internet jest zalewany przez AI slop, są tak stare jak sam internet – pieniądze, wpływy i zwykłe lenistwo.
Po pierwsze, ekonomia. Stworzenie wysokiej jakości treści jest drogie i czasochłonne. Wymaga badań, kreatywności i wiedzy eksperckiej. Tymczasem wygenerowanie tysiąca artykułów czy obrazków przy użyciu AI kosztuje grosze i zajmuje minuty. Dla farm klików, serwisów nastawionych na zyski z reklam (tzw. MFA – Made for Advertising) i wszelkiej maści spamerów, to czysty zysk. Nie liczy się jakość, liczy się ilość. Im więcej treści, tym większa szansa, że coś „zaskoczy”, stanie się viralem i przyniesie dochód.
Po drugie, dezinformacja i manipulacja. Sztuczna inteligencja to doskonałe narzędzie dla osób i organizacji, które chcą szerzyć fałszywe narracje, siać zamęt polityczny lub niszczyć reputację. Tworzenie fałszywych treści, jak zmanipulowane zdjęcia czy sfabrykowane newsy, nigdy nie było tak proste. AI spam w komentarzach może stworzyć iluzję masowego poparcia dla jakiejś idei lub produktu, wpływając na opinię publiczną.
Po trzecie, wyścig o uwagę w mediach społecznościowych. Algorytmy platform social media, jak TikTok czy Instagram, premiują regularność i zaangażowanie. Generując codziennie dziesiątki postów, nawet niskiej jakości, można próbować oszukać system i zyskać zasięgi. Stąd właśnie biorą się profile, które codziennie publikują dziwaczne, wygenerowane przez AI obrazki czy memy, licząc na to, że któryś z nich przyciągnie uwagę. Czasem zjawisko przybiera formę zwaną brainrot – to ekstremalnie bezwartościowe, ale hipnotyzujące treści generowane przez AI, które wciągają na długie godziny bez dostarczania jakiejkolwiek wartości.

Jak uniknąć utonięcia – osobisty filtr AI slopów
Całkowite uniknięcie AI slopu jest dzisiaj praktycznie niemożliwe. Możesz jednak wyposażyć się w zestaw narzędzi i nawyków, które pomogą Ci przefiltrować większość tego śmietnika i chronić swój czas oraz zdrowie psychiczne.
Najpierw – włącz myślenie krytyczne. To Twoja najważniejsza broń. Kiedy widzisz treść, która wydaje się zbyt dziwna, zbyt szokująca lub zbyt idealna, aby była prawdziwa, zastanów się. Zadaj sobie kilka pytań. Kto jest autorem danej treści? Czy źródło jest wiarygodne? Czy inne, renomowane serwisy informacyjne piszą na określony temat? Czy zdjęcie nie wygląda podejrzanie? Już samo chwilowe zawahanie się i próba weryfikacji mogą uchronić Cię przed wpadnięciem w pułapkę.
Dodatkowo trzymaj się zaufanych źródeł. W dobie informacyjnego chaosu warto pielęgnować swoje „bezpieczne przystanie”. Masz ulubionych autorów, dziennikarzy, twórców czy portale, których jakość treści cenisz? Trzymaj się ich. Gdy szukasz informacji na ważny temat, sięgaj po źródła, które mają ugruntowaną pozycję i reputację opartą na rzetelności. Oczywiście one również nie są nieomylne, jednakże prawdopodobieństwo natrafienia tam na AI slop jest nieporównywalnie mniejsze.
Następnie, bądź bezlitosnym kuratorem swoich feedów. Platformy social media dają Ci narzędzia do zarządzania tym, co widzisz. Używaj ich! Jeśli widzisz profil, który publikuje masowo generowane treści, zablokuj go. Jeśli trafiasz na AI spam w komentarzach, zgłoś go. Algorytm uczy się na podstawie Twoich działań. Im częściej będziesz pokazywać, że nie interesują Cię niskiej jakości treści, tym rzadziej będzie Ci je podsuwał. Opcje „Nie interesuje mnie ten post” czy „Ukryj” są Twoimi sprzymierzeńcami.
Na koniec, po prostu ogranicz czas spędzany na bezmyślnym scrollowaniu. Im więcej czasu spędzasz na platformach zaprojektowanych tak, by bombardować Cię niekończącym się strumieniem treści, tym większe prawdopodobieństwo, że trafisz na cyfrowe pomyje. Znajdź równowagę i świadomie wybieraj, co konsumujesz w internecie. Jest to podobne do diety – jeśli będziesz jeść tylko śmieciowe jedzenie, Twój organizm w końcu się zbuntuje. Z mózgiem jest podobnie.
Ostatni bastion zdrowego rozsądku
Wojna z AI slopem dopiero się zaczyna i nie będzie łatwa. Z jednej strony modele AI stają się coraz doskonalsze, a generowane treści coraz trudniejsze do odróżnienia od tych tworzonych przez ludzi. Z drugiej strony rośnie świadomość użytkowników i pojawiają się nowe narzędzia do wykrywania i oznaczania treści stworzonych przez sztuczną inteligencję.
Przyszłość prawdopodobnie przyniesie nam swoisty wyścig zbrojeń. Firmy technologiczne Google czy Meta, będą musiały wdrożyć skuteczniejsze filtry, a platformy społecznościowe – ponosić większą odpowiedzialność za fałszywe treści rozpowszechniane za ich pośrednictwem. Być może standardem stanie się cyfrowe oznaczanie treści AI, coś na kształt znaku wodnego, który informowałby odbiorcę o pochodzeniu materiału.
Niemniej żadna technologia nie zastąpi najważniejszego elementu układu – Ciebie. Twojej ciekawości, sceptycyzmu i zdolności do krytycznej oceny. AI slopy to nie tylko problem technologiczny jest to problem kulturowy. Istny test na naszą zdolność do odróżniania prawdy od fałszu, autentyczności od imitacji, wartości od śmiecia. Paradoksalnie, im więcej w internecie będzie sztuczności, tym bardziej będziemy cenić to, co prawdziwe – autentyczną, ludzką kreatywność, niedoskonałą, ale płynącą z serca. Nie pozwólmy, by nasz wspaniały, tętniący życiem świat online zamienił się w jedno wielkie, nudne i bezduszne wysypisko. To nasza wspólna odpowiedzialność.

Pytania, które cisną się na usta – podręczny przewodnik po AI slopie
Masz więcej pytań? To świetnie, bo to znaczy, że twój wbudowany filtr na bzdury działa poprawnie. Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęstsze wątpliwości związane z cyfrowymi pomyjami, podane w pigułce.
Czym dokładnie jest AI slop?
Najprościej mówiąc, to masowo produkowane, niskiej jakości treści (teksty, obrazy, wideo, komentarze) tworzone przez sztuczną inteligencję. Kluczowe jest tu słowo „masowo” i „niskiej jakości”. Jest to cyfrowy odpowiednik spamu, który nie ma na celu dostarczenia ci wartości, a jedynie zaśmiecenie internetu dla zysku lub manipulacji.
Czy AI slop jest aż tak szkodliwy? To w końcu często tylko głupie obrazki
Na pierwszy rzut oka może się wydawać nieszkodliwy. Niemniej problem jest poważniejszy. Po pierwsze, marnuje twój czas i zaśmieca przestrzeń online, utrudniając znalezienie rzetelnych informacji. Po drugie, jest idealnym nośnikiem dezinformacji i fake newsów. Po trzecie, jego wszechobecność prowadzi do ogólnego spadku zaufania do wszystkiego, co widzimy w internecie. A te głupie obrazki często generują ruch na kontach, które w przyszłości mogą zacząć szerzyć znacznie groźniejsze treści.
Jakie są najłatwiejsze sposoby na rozpoznanie tekstu wygenerowanego przez AI?
Szukaj braku duszy. Teksty AI są często poprawne gramatycznie, ale nienaturalnie gładkie, pozbawione osobistego stylu, opinii czy emocji. Często powtarzają te same frazy. Mogą też zawierać dziwaczne błędy merytoryczne, które dla człowieka byłyby oczywiste (jak wspomniany klej w serniku), bo model językowy nie rozumie kontekstu, a jedynie łączy słowa na podstawie statystyki. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.
A jak rozpoznać obrazy AI? Na co zwracać uwagę?
Klasyka gatunku to dłonie. Modele AI notorycznie gubią się w liczbie palców lub rysują je w dziwacznych pozach. Zwracaj też uwagę na detale w tle, które mogą się nienaturalnie zlewać, zdeformowane napisy na ubraniach czy szyldach oraz na „martwe”, pozbawione emocji oczy postaci. Skóra często wygląda zbyt gładko jak u lalki z wosku. Więcej informacji znajdziesz w tym poradniku.
Kto i po co właściwie tworzy AI slop?
Motywacje są zazwyczaj trzy. Pieniądze: generowanie setek tysięcy artykułów czy obrazków na strony z reklamami w celu wyłudzania kliknięć. Manipulacja: szerzenie propagandy, dezinformacji politycznej lub tworzenie fałszywego wrażenia poparcia dla jakiejś idei. Lenistwo: próba oszukania algorytmów social media przez zalewanie ich masą treści, by zyskać zasięgi minimalnym wysiłkiem.
Czy to znaczy, że każda treść stworzona przy pomocy AI to zło?
Absolutnie nie. Sztuczna inteligencja to narzędzie. Artysta używający Midjourney do stworzenia unikalnej wizji, pisarz korzystający z ChatGPT do burzy mózgów czy analityk danych, który używa AI do przetwarzania informacji – wszyscy oni tworzą wartość. Slop powstaje, gdy celem nie jest jakość, a zautomatyzowana, bezmyślna produkcja śmieci.
Gdzie najczęściej można natknąć się na AI slop?
Wszędzie, ale są miejsca szczególnego ryzyka. To przede wszystkim platformy social media jak Facebook, Instagram i TikTok. Plagą są też sekcje komentarzy, gdzie wiele botów wkleja generyczne pochwały. Uważaj też na mało znane strony z newsami o sensacyjnych tytułach oraz na platformach e-commerce (np. Amazon), gdzie pojawiają się książki i opisy produktów w całości napisane przez AI.
Czym jest teoria „martwego internetu”, o której mowa w artykule?
To koncepcja, według której coraz większa część treści i interakcji w internecie nie jest generowana przez ludzi, lecz przez boty rozmawiające z innymi botami. Teoria zakłada, że autentyczne, ludzkie treści stają się mniejszością w oceanie automatycznie produkowanego contentu. AI slop jest głównym paliwem napędzającym ten proces.
Co mogę zrobić, żeby mieć mniej pomyj AI w moich mediach społecznościowych?
Bądź bezlitosnym kuratorem. Aktywnie używaj opcji „Nie interesuje mnie”, „Ukryj” i „Zablokuj”. Obserwuj profile, które znasz i którym ufasz. Zgłaszaj ewidentny spam. Twój algorytm uczy się na podstawie twoich reakcji. Jeśli będziesz ignorować lub blokować śmieciowe treści, platforma z czasem przestanie ci je podsuwać.
Czy zgłaszanie AI slopu na platformach coś daje?
Tak, chociaż może się to wydawać walką z wiatrakami. Zgłoszenia pomagają platformom identyfikować konta naruszające regulamin i trenować ich systemy filtrujące. Każde zgłoszenie to mała cegiełka do budowy czystszego internetu. Nie rozwiąże problemu od razu, ale z pewnością nie zaszkodzi.
Jaka jest największa groźba związana z AI slopem?
Największym zagrożeniem jest erozja zaufania. Gdy przestajemy wierzyć w to, co widzimy i czytamy, trudno jest budować wspólną rzeczywistość i prowadzić sensowną debatę publiczną. Jest to prosta droga do chaosu informacyjnego i pogłębiającej się polaryzacji społecznej.
Czy AI stanie się tak dobre, że nie będziemy w stanie odróżnić slopu?
Technologia z pewnością pójdzie do przodu, a treści generowane przez AI staną się bardziej realistyczne. Jednak równolegle będą rozwijać się narzędzia do ich wykrywania. Najważniejsza pozostanie jednak ludzka umiejętność weryfikacji źródeł i krytycznego myślenia. Nawet najdoskonalsza podróbka nie zmieni faktu, że pochodzi z niewiarygodnego źródła.
Użyłem ChatGPT do pomocy w napisaniu maila. Czy to znaczy, że stworzyłem slop?
Nie. Użyłeś narzędzia, by usprawnić swoją pracę. Kontrolowałeś proces, nadałeś mu cel i wziąłeś odpowiedzialność za finalny produkt. AI Slopem byłoby, gdybyś stworzył bota, który wysyłałby tysiące takich maili bez twojego nadzoru. Kluczem jest intencja i kontrola.
Mój znajomy ciągle udostępnia slop AI. Co robić?
Masz kilka opcji, w zależności od relacji. Możesz subtelnie zwrócić uwagę, np. „hej, patrz, ta postać ma siedem palców, to chyba robota AI”. Możesz też po prostu zignorować post lub użyć opcji wyciszenia postów znajomego, jeśli staje się to męczące. Nie musisz być policjantem internetu, dbaj przede wszystkim o swoją cyfrową higienę.
Co to jest „brainrot”, który pojawia się w kontekście AI slopu?
„Brainrot” (dosłownie – gnicie mózgu) to termin używany do opisania ekstremalnie niskiej jakości, bezsensownych, ale często hipnotyzujących i uzależniających treści, które zalewają platformy, najczęściej TikTok, Instagram. Często są to właśnie dziwaczne wideo czy memy wygenerowane przez AI, które nie niosą żadnej wartości poza „zjadaniem” twojego czasu i uwagi.
